sobota, 28 września 2013
wtorek, 24 września 2013
Chapter 2
Heeeey kochani! Rozdział number 2 ;)
~~
Zeszłam do bardzo przytulnej łazienki i ujrzawszy czerwoną prostownicę bez zastanowienia złapałam za nagrzane urządzenie.
- Ałła! Jestem tak bezmyślna! Mój palec! - I wtedy jak na samą złość zaczął dzwonić telefon. Na wyświetlaczu widniał napis 'mama'. Zauważyła, że nie ma mnie w domu? Martwi się czy chce mnie znowu opieprzyć? A może brakuje jej piwa? Nie nie, koniec tego. Nie odbieram. Jestem zbyt wkurzona i jeszcze nie gotowa na tę rozmowę. Wyślę jej list z Londynu czy coś. Z prędkością światła wyprostowałam moje długie do pasa jasno brązowe włosy. Byłam z nich dumna, są na prawdę śliczne. To jedyna rzecz, która mi się we mnie podoba. Weszłam do kuchni, gdzie czekały naleśniki i karteczka od Karoliny:
*Musiałam wyjść do sklepu, za 10 min wracam.
Smacznego xx*
Z apetytem zjadłam danie, posprzątałam, ogarnęłam się, zebrałam wszystkie torby jakie ze sobą miałam, a jej jeszcze nie było. Gdzie ona tak długo siedzi?
- Spóźnię się na samolot - krzyknęłam głośno, jakby z nadzieją, że mnie usłyszy. Z radia zaczęła lecieć jakaś znana piosenka.:
- "tym tym rym tym pam pam pam..."... a nie, jednak jej nie znam - stwierdziłam i usłyszałam kolejną melodię. Ta nuta zawsze mnie uspokajała. Zaczęłam więc mruczeć pod nosem:
- I won't let these little things slip out of my mouth..." mhmm... tą to ja znam. Karolina gdzie jesteś?! - krzyknęłam po raz kolejny.
- Tutaj! Przecież stoję za Tobą! :) - przestraszyła mnie na maxa. Nie słyszałam kiedy weszła.
- Co tak długo? Chcesz, żebym spóźniła się na samolot? I na dodatek dostała zawału?
- Przepraszam. Stałam w korku i takie tam. Wsiadaj do auta. Jedziemy już. - położyła na podłogę czerwone buty na 10 cm obcasie. Tylko przewróciłam oczami. Nie wiem jak ona potrafi chodzić w tym czymś. Posłała mi w powietrzu dwa całuski i klepnęła w tyłek.
- Ałła! - Krzyknęłam z udawaną złością i pobiegłam do samochodu. Pachniało w nim lawendą. Ah ta jej mania. Ma obsesje na punkcie czystości w samochodzie. Gorzej w domu... jednak kiedy ma się w domu 3-letniego non stop brojącego szkraba, trudno utrzymać w nim ciągły ład i skład. Kiedy maluch idzie na 4 godziny do żłobka, jego matka stara się ogarnąć mieszkanie, ale też trochę odpocząć...
- Wysiadamy!! - Nim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce. Głośno przełknęłam ślinę i ruszyłam. Strasznie się bałam, lecz nie było odwrotu...
Przed odlotem pożegnałyśmy się. Nie obyło się bez tysiąca łez. W głowie zabrzmiał mi tekst 'w życiu piękne są tylko chwile' i w tym momencie jeszcze bardziej ścisnęłam moją ukochaną przyjaciółkę, która wcisnęła mi do kieszeni fioletowego króliczka,
którego dostała ode mnie na 10 urodziny... Byłyśmy razem tyle lat...Od zawsze i na zawsze razem <3
Tam będę sama i nie będę miała na kogo liczyć. Zdana na siebie. W nowym miejscu. Z daleka od wszystkich znajomych i rodziny...
2 Comentarze i ciąg dalszy nastąpi ;) <3
~~
- Może lepiej nie. Nie wspominaj mi o mamie, ;/
- Przepraszam Cię, strasznie Cię przepraszam. Czasem gadam takie głupoty nie myśląc w ogóle, ughmm, przepraszam...
- Dobrze już, dobrze :) Idę zrobić się na bóstwo.
- Okok...
- Przepraszam Cię, strasznie Cię przepraszam. Czasem gadam takie głupoty nie myśląc w ogóle, ughmm, przepraszam...
- Dobrze już, dobrze :) Idę zrobić się na bóstwo.
- Okok...
Zeszłam do bardzo przytulnej łazienki i ujrzawszy czerwoną prostownicę bez zastanowienia złapałam za nagrzane urządzenie.
- Ałła! Jestem tak bezmyślna! Mój palec! - I wtedy jak na samą złość zaczął dzwonić telefon. Na wyświetlaczu widniał napis 'mama'. Zauważyła, że nie ma mnie w domu? Martwi się czy chce mnie znowu opieprzyć? A może brakuje jej piwa? Nie nie, koniec tego. Nie odbieram. Jestem zbyt wkurzona i jeszcze nie gotowa na tę rozmowę. Wyślę jej list z Londynu czy coś. Z prędkością światła wyprostowałam moje długie do pasa jasno brązowe włosy. Byłam z nich dumna, są na prawdę śliczne. To jedyna rzecz, która mi się we mnie podoba. Weszłam do kuchni, gdzie czekały naleśniki i karteczka od Karoliny:
*Musiałam wyjść do sklepu, za 10 min wracam.
Smacznego xx*
Z apetytem zjadłam danie, posprzątałam, ogarnęłam się, zebrałam wszystkie torby jakie ze sobą miałam, a jej jeszcze nie było. Gdzie ona tak długo siedzi?
- Spóźnię się na samolot - krzyknęłam głośno, jakby z nadzieją, że mnie usłyszy. Z radia zaczęła lecieć jakaś znana piosenka.:
- "tym tym rym tym pam pam pam..."... a nie, jednak jej nie znam - stwierdziłam i usłyszałam kolejną melodię. Ta nuta zawsze mnie uspokajała. Zaczęłam więc mruczeć pod nosem:
- I won't let these little things slip out of my mouth..." mhmm... tą to ja znam. Karolina gdzie jesteś?! - krzyknęłam po raz kolejny.
- Tutaj! Przecież stoję za Tobą! :) - przestraszyła mnie na maxa. Nie słyszałam kiedy weszła.
- Co tak długo? Chcesz, żebym spóźniła się na samolot? I na dodatek dostała zawału?
- Przepraszam. Stałam w korku i takie tam. Wsiadaj do auta. Jedziemy już. - położyła na podłogę czerwone buty na 10 cm obcasie. Tylko przewróciłam oczami. Nie wiem jak ona potrafi chodzić w tym czymś. Posłała mi w powietrzu dwa całuski i klepnęła w tyłek.
- Ałła! - Krzyknęłam z udawaną złością i pobiegłam do samochodu. Pachniało w nim lawendą. Ah ta jej mania. Ma obsesje na punkcie czystości w samochodzie. Gorzej w domu... jednak kiedy ma się w domu 3-letniego non stop brojącego szkraba, trudno utrzymać w nim ciągły ład i skład. Kiedy maluch idzie na 4 godziny do żłobka, jego matka stara się ogarnąć mieszkanie, ale też trochę odpocząć...
- Wysiadamy!! - Nim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce. Głośno przełknęłam ślinę i ruszyłam. Strasznie się bałam, lecz nie było odwrotu...
Przed odlotem pożegnałyśmy się. Nie obyło się bez tysiąca łez. W głowie zabrzmiał mi tekst 'w życiu piękne są tylko chwile' i w tym momencie jeszcze bardziej ścisnęłam moją ukochaną przyjaciółkę, która wcisnęła mi do kieszeni fioletowego króliczka,
którego dostała ode mnie na 10 urodziny... Byłyśmy razem tyle lat...Od zawsze i na zawsze razem <3
Tam będę sama i nie będę miała na kogo liczyć. Zdana na siebie. W nowym miejscu. Z daleka od wszystkich znajomych i rodziny...
2 Comentarze i ciąg dalszy nastąpi ;) <3
czwartek, 19 września 2013
Chapter 1
WITAM WAS PIERWSZYM ROZDZIAŁKIEM :)
Biegnę tak już dobre kilka minut. Cały czas mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Co chwilę przyspieszam. Powoli zaczyna mi brakować tchu. Tracę siły... Mrok nie pozwala mi lepiej ujrzeć sylwetki rzekomo goniącej mnie osoby...
- Emilia! Emilaa! Wstawaj! Spóźnisz się na samolot. Musisz być godzinę wcześniej - budziła mnie skacząc po całym łóżku moja naj kumpela Karolina. Nocowałam dzisiaj u niej. Uciekłam z domu, jeśli melinę, w której pomieszkuje ten pedofil i moja matka można tak nazwać...
Mój tata zmarł dwa lata temu. Wtedy to moja matka związała się z Adamem, z którym już wcześniej miała romans. Nie raz próbował się do mnie dobierać. Bałam się przyznać do tego mamie, jednak kiedy ojczym posunął się za daleko wszystko jej wyśpiewałam. Niewzruszona niczym wyśmiała mnie i chwyciła po kolejną butelkę piwa, nie dokończywszy jeszcze poprzedniej. Tak. Była alkoholiczką. I tak. 'Zawsze' mogłam na niej polegać ;/. Postanowiłam więc polecieć do Anglii, uciec od wszystkich problemów i zacząć żyć na nowo. Dlaczego właśnie tam? Sama nie wiem. Po prostu bilet był najtańszy, bo patrząc na to, iz mam dopiero 17 lat i brak jakiegokolwiek dochodu nie stać mnie na nic droższego.
- Ufff, na szczęście to tylko zły sen... Dziękuję za pobudkę. Przygotuj proszę prostownicę. Zaraz zejdę do Ciebie.- No więc dzisiaj rozpoczynam moje "new life". Mam nadzieję, że lepsze niż poprzednie. No nic... Ociężale zeszłam z łóżka i powędrowałam do wypchanej po brzegi torby, którą zabieram ze sobą. Wyciągnęłam czarne rurki, bordowe Vansy, białą bokserkę z motywem brytyjskiej flagi oraz jeansową kurtkę. Zeszłam po schodach potykając się o różne samochodziki, robociki i tego typu zabawki należące do synka Kali. Miała 19 lat, lecz wiele w życiu przeszła... i została sama z dzieckiem.
- Siadaj! Zjesz coś? - z troską zapytała - Wojtuś jest w żłobku, więc odwiozę Cię na lotnisko.
- Jeju, na prawdę? Wiesz ile to dla mnie znaczy? Dziękuję. Idę wyprostować włosy, a za 15 minut na stole chcę widzieć naleśniki z kremem czekoladowym.
- Tak jest panie kapitanie! Naleśniki jak u mamy raz! Robi się! - szeroko się uśmiechnęła.
- Może lepiej nie. Nie wspominaj mi o mamie, ;/
- Przepraszam Cię, strasznie Cię przepraszam. Czasem gadam takie głupoty nie myśląc w ogóle, ughmm, przepraszam...
- Dobrze już, dobrze :) Idę zrobić się na bóstwo.
- Okok...
I co? Pisać dalej? Jeśli czytasz - skomentuj, co Ci szkodzi? A mnie bardzo ucieszy :)
Biegnę tak już dobre kilka minut. Cały czas mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Co chwilę przyspieszam. Powoli zaczyna mi brakować tchu. Tracę siły... Mrok nie pozwala mi lepiej ujrzeć sylwetki rzekomo goniącej mnie osoby...
- Emilia! Emilaa! Wstawaj! Spóźnisz się na samolot. Musisz być godzinę wcześniej - budziła mnie skacząc po całym łóżku moja naj kumpela Karolina. Nocowałam dzisiaj u niej. Uciekłam z domu, jeśli melinę, w której pomieszkuje ten pedofil i moja matka można tak nazwać...
Mój tata zmarł dwa lata temu. Wtedy to moja matka związała się z Adamem, z którym już wcześniej miała romans. Nie raz próbował się do mnie dobierać. Bałam się przyznać do tego mamie, jednak kiedy ojczym posunął się za daleko wszystko jej wyśpiewałam. Niewzruszona niczym wyśmiała mnie i chwyciła po kolejną butelkę piwa, nie dokończywszy jeszcze poprzedniej. Tak. Była alkoholiczką. I tak. 'Zawsze' mogłam na niej polegać ;/. Postanowiłam więc polecieć do Anglii, uciec od wszystkich problemów i zacząć żyć na nowo. Dlaczego właśnie tam? Sama nie wiem. Po prostu bilet był najtańszy, bo patrząc na to, iz mam dopiero 17 lat i brak jakiegokolwiek dochodu nie stać mnie na nic droższego.
- Ufff, na szczęście to tylko zły sen... Dziękuję za pobudkę. Przygotuj proszę prostownicę. Zaraz zejdę do Ciebie.- No więc dzisiaj rozpoczynam moje "new life". Mam nadzieję, że lepsze niż poprzednie. No nic... Ociężale zeszłam z łóżka i powędrowałam do wypchanej po brzegi torby, którą zabieram ze sobą. Wyciągnęłam czarne rurki, bordowe Vansy, białą bokserkę z motywem brytyjskiej flagi oraz jeansową kurtkę. Zeszłam po schodach potykając się o różne samochodziki, robociki i tego typu zabawki należące do synka Kali. Miała 19 lat, lecz wiele w życiu przeszła... i została sama z dzieckiem.
- Siadaj! Zjesz coś? - z troską zapytała - Wojtuś jest w żłobku, więc odwiozę Cię na lotnisko.
- Jeju, na prawdę? Wiesz ile to dla mnie znaczy? Dziękuję. Idę wyprostować włosy, a za 15 minut na stole chcę widzieć naleśniki z kremem czekoladowym.
- Tak jest panie kapitanie! Naleśniki jak u mamy raz! Robi się! - szeroko się uśmiechnęła.
- Może lepiej nie. Nie wspominaj mi o mamie, ;/
- Przepraszam Cię, strasznie Cię przepraszam. Czasem gadam takie głupoty nie myśląc w ogóle, ughmm, przepraszam...
- Dobrze już, dobrze :) Idę zrobić się na bóstwo.
- Okok...
I co? Pisać dalej? Jeśli czytasz - skomentuj, co Ci szkodzi? A mnie bardzo ucieszy :)
środa, 18 września 2013
Zapoznawcze :)
Hey,
ponieważ jest to mój pierwszy blog (tak, świeża blogerka -,-) chciałam się z Wami przywitać i jednocześnie zaprosić i zachęcić do czytania moich wypocin, które postaram się dodawać dwa razy w tygodniu :) Jestem pozytywnie nastawiona na to, jak mnie przyjmiecie. Liczę na Wasze wsparcie pod postacią komentarzyy...
Krytykę przyjmuję jako motywację do działania, zmieniania i polepszania jakości mojego bloga :)
Jeśli macie jakieś pytania to walcie śmiało :)
Ps.: Pierwszy rozdziałek pojawi się jutro xx
Oj, najważniejsze - blog jest o 17-letniej Emilii (Polce), która wyjeżdża, a raczej ucieka od matki alkoholiczki do Londynu. Tam spotyka Nialla, Harry'ego i po kolei całą ich bandę ;p Zakochuje się w...
Reszty dowiecie się w czasie ^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)