wtorek, 24 września 2013

Chapter 2

Heeeey kochani! Rozdział number 2 ;)
 
 ~~

- Może lepiej nie. Nie wspominaj mi o mamie, ;/
- Przepraszam Cię, strasznie Cię przepraszam. Czasem gadam takie głupoty nie myśląc w ogóle, ughmm, przepraszam...
- Dobrze już, dobrze :) Idę zrobić się na bóstwo.
- Okok...
 
Zeszłam do bardzo przytulnej łazienki i ujrzawszy czerwoną prostownicę bez zastanowienia złapałam za nagrzane urządzenie.
- Ałła! Jestem tak bezmyślna! Mój palec! - I wtedy jak na samą złość zaczął dzwonić telefon. Na wyświetlaczu widniał napis 'mama'. Zauważyła, że nie ma mnie w domu? Martwi się czy chce mnie znowu opieprzyć? A może brakuje jej piwa? Nie nie, koniec tego. Nie odbieram. Jestem zbyt wkurzona i jeszcze nie gotowa na tę rozmowę. Wyślę jej list z Londynu czy coś. Z prędkością światła wyprostowałam moje długie do pasa jasno brązowe włosy. Byłam z nich dumna, są na prawdę śliczne. To jedyna rzecz, która mi się we mnie podoba. Weszłam do kuchni, gdzie czekały naleśniki i karteczka od Karoliny:
 

*Musiałam wyjść do sklepu, za 10 min wracam.                                              
                           Smacznego xx*

 
Z apetytem zjadłam danie, posprzątałam, ogarnęłam się, zebrałam wszystkie torby jakie ze sobą miałam, a jej jeszcze nie było. Gdzie ona tak długo siedzi?
- Spóźnię się na samolot - krzyknęłam głośno, jakby z nadzieją, że mnie usłyszy. Z radia zaczęła lecieć jakaś znana piosenka.:
- "tym tym rym tym pam pam pam..."... a nie, jednak jej nie znam - stwierdziłam i usłyszałam kolejną melodię. Ta nuta zawsze mnie uspokajała. Zaczęłam więc mruczeć pod nosem:
- I won't let these little things slip out of my mouth..." mhmm... tą to ja znam. Karolina gdzie jesteś?! - krzyknęłam po raz kolejny.
- Tutaj! Przecież stoję za Tobą! :) - przestraszyła mnie na maxa. Nie słyszałam kiedy weszła.
- Co tak długo? Chcesz, żebym spóźniła się na samolot? I na dodatek dostała zawału?
- Przepraszam. Stałam w korku i takie tam. Wsiadaj do auta. Jedziemy już. - położyła na podłogę czerwone buty na 10 cm obcasie. Tylko przewróciłam oczami. Nie wiem jak ona potrafi chodzić w tym czymś. Posłała mi w powietrzu dwa całuski i klepnęła w tyłek.
- Ałła! - Krzyknęłam z udawaną złością i pobiegłam do samochodu. Pachniało w nim lawendą. Ah ta jej mania. Ma obsesje na punkcie czystości w samochodzie. Gorzej w domu... jednak kiedy ma się w domu 3-letniego non stop brojącego szkraba, trudno utrzymać w nim ciągły ład i skład. Kiedy maluch idzie na 4 godziny do żłobka, jego matka stara się ogarnąć mieszkanie, ale też trochę odpocząć...
- Wysiadamy!! - Nim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce. Głośno przełknęłam ślinę i ruszyłam. Strasznie się bałam, lecz nie było odwrotu...
Przed odlotem pożegnałyśmy się. Nie obyło się bez tysiąca łez. W głowie zabrzmiał mi tekst 'w życiu piękne są tylko chwile' i w tym momencie jeszcze bardziej ścisnęłam moją ukochaną przyjaciółkę, która wcisnęła mi do kieszeni fioletowego króliczka,

którego dostała ode mnie na 10 urodziny... Byłyśmy razem tyle lat...Od zawsze i na zawsze razem <3
Tam będę sama i nie będę miała na kogo liczyć. Zdana na siebie. W nowym miejscu. Z daleka od wszystkich znajomych i rodziny...

2 Comentarze i ciąg dalszy nastąpi ;) <3


4 komentarze:

  1. Super blog !! Czekam na nastepny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, naprawdę świetny rozdział !!
    Zapraszam do mnie
    http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/ liczę że wpadniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę jest bardzo dobre , mam nadzieje , że się rozkręci <3 przepraszam, że czytam dopiero teraz, jakoś zapomniałam o tym , a po za tym mam bardzo mało czasu :/ Masz bardzo fajny styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń